Medytacja Synchroniczna na rzecz Matki Ziemi i ludzkości
Co to jest Medytacja Synchroniczna?
Medytacja Synchroniczna to medytacja na odległość, do której można się przyłączyć. Jest globalna i odbywa się w tym samym czasie. Polega na wspólnych pracach duchowo-energetycznych.
Jako Fundacja organizujemy różne medytacje synchroniczne. Jak to działa?
Z wyprzedzeniem podajemy temat i datę medytacji, do której możesz się przyłączyć.
Aby otrzymać wskazówki medytacyjne:
1/ wypełnij formularz zgłoszeniowy i prześlij do Fundacji
2/ otrzymasz od nas potwierdzenie przyjęcia zgłoszenia
3/ gdy dostaniemy od Nauczycieli wskazówki dotyczące medytacji, wyślemy je do Ciebie na adres, który podałeś w zgłoszeniu.
4/ sprawdź pocztę przed rozpoczęciem zjazdu, przeczytaj wskazówki
5/ w podanych terminach połącz się z polem medytacji
Dzięki temu będziesz wiedział, jaki jest temat danej medytacji, gdzie i jak kierować energię, na czym się skupić, co wspierać, co uwalniać.
Udział w medytacji jest dobrowolny, wolny od jakichkolwiek opłat. Działamy na rzecz dobra ogółu w duchu jedności i wdzięczności. To nasz osobisty wkład w ratowanie i wzniesienie Matki Ziemi, wspóltworzenie Złotej Ery oraz globalnego oświecenia.
Medytować możesz sam, ale nic nie stoi na przeszkodzie, abyś zaprosił do medytacji rodzinę, przyjaciół, znajomych. Im będzie nas więcej, tym potężniejsze pole twórczej energii stworzymy. Medytacja może być wykonywana w dowolnym miejscu, gdziekolwiek będziesz. W domu, w parku, w samochodzie …, każde miejsce jest dobre, aby wykonać wielką pracę dla Matki Ziemi, ludzkości, kosmosu, samego siebie. Pozycja i kierunek, w którym jesteś fizycznie skierowany nie ma znaczenia. Najważniejsza jest intencja, inspiracja i realizacja.
INTENCJA, INSPIRACJA, REALIZACJA
Nasze wieloletnie doświadczenia pokazują nam wyraźnie, że bez wyrażenia woli, intencji, trudno jest uzyskać duchową inspirację. Naszą wolą jest, aby inspirowała nas Bezwarunkowa Miłość, Źródło Wszechistnienia. Chcemy żyć i działać w miłości i dla miłości. Chcemy pomagać Matce Ziemi, ludziom i Naturze. Chcemy żyć w zgodzie z uniwersalnymi prawami wszechświata, czynić dobro, wzrastać w miłości. Jeżeli myślisz i czujesz podobnie, przyłącz się do nas.
DZIELENIE SIĘ
Po zjeździe spiszemy relację z wykonanych prac, którą roześlemy e-mailem. Zamieścimy ją również na naszej stronie internetowej. Czekamy także na wasze relacje, odczucia, wizje. Jeżeli wyrazicie zgodę, to również zamieścimy je na stronie. Można je samodzielnie zamieścić w komentarzach. Wasze przeżycia medytacyjne będą ważne, bo pokażą jeszcze szerszy obraz prac w jakich będziemy uczestniczyć. Każdy z nas wnosi swój indywidualny potencjał, kody i klucze energetyczne. Będziemy działać na ogromnym obszarze, w różnych wymiarach, na różnych poziomach czasoprzestrzeni. Nie sposób samemu tego ogarnąć, więc każde podzielenie się bezpośrednim doświadczeniem będzie wzbogacało świadomość skali i zakresu wykonanych prac, a także pozwoli nieraz innym uczestnikom zrozumieć subtelne odczucia i wizje.
KOLEJNE MEDYTACJE SYNCHRONICZNE
Do naszego programu działania chcemy na stałe wprowadzić medytacje synchroniczne. Wiemy ile osób nie może bezpośrednio uczestniczyć w naszych pracach energetycznych, wyjazdach, medytacjach miłości, medytacyjnym kręgu uzdrawiania. Wierzymy, że ten sposób wspólnego medytowania na odległość spodoba się wam i przyniesie dużo dobrego do uratowania Matki Ziemi i ludzkości oraz ogólnego podniesienia wibracji. Jeżeli macie jakieś szczególne intencje to piszcie do nas, a my postaramy się je uwzględnić w naszym grafiku medytacyjnym. Więcej informacji wkrótce.
MEDYTACJE I UZDRAWIANIE TO NASZA PASJA I POWOŁANIE
Medytacje na rzecz Matki Ziemi i ludzkości to dla nas coś więcej niż pasja. To powołanie, dar, przywilej, spełnienie. W ciągu dziesięciu lat poprowadziliśmy ponad półtora tysiąca medytacji grupowych, w których jednorazowo uczestniczyło od kilku do kilkuset osób. Wszystkie medytacje i prace energetyczne prowadzimy kierując się przekazem i inspiracją duchową. Żadna medytacja nie była taka sama, ponieważ każda jest indywidualna, niepowtarzalna. Jest jak żywa rzeka Światła, przepełniona mocą, mądrością i miłością z Wyższych Wymiarów Istnienia.
Medytowaliśmy na pięciu kontynentach, w prawie czterdziestu krajach. Jeździmy tam, gdzie Matce Ziemi, ludziom i naturze potrzebne jest wsparcie energetyczne, oczyszczenie, uzdrowienie, uwolnienie od negatywnych energii, uruchomienie ukrytych mocy, bioenergetyczne przeprogramowanie, wprowadzenie nowych świetlistych kodów, struktur i matryc, a przede wszystkim Miłość i Światło.
Od ponad piętnastu lat działalności Fundacji „Świadomość Ziemi” głównymi celami naszych medytacji, prac duchowo-energetycznych są:
– ratowanie Matki Ziemi na wszystkich poziomach i we wszystkich wymiarach;
– neutralizowanie nieharmonijnych działań człowieka;
– wielowymiarowe uzdrawianie ludzi i Matki Ziemi;
– oczyszczanie i napełnianie pola zbiorowej świadomości przesłaniem miłości, dobra, pokoju;
– tworzenie pól i struktur energetycznych niezbędnych do wzniesienia Ziemi i ludzkości,
– odblokowywanie i uruchamianie naturalnych mocy Ziemi (czakramy, meridiany, portale, miejsca mocy) oraz potencjału ludzi i ludzkości;
– wprowadzanie świetlistych kodów, struktur, monad, matryc, kryształów, diamentów, a także tworzenie świetlistych siatek energetycznych;
– chronienie Ziemi i ludzkości przed atakami energetycznymi oraz działaniem sił ciemności;
– oczyszczanie i uwalnianie Ziemi i Kosmosu od niskowibracyjnych energii, duchów, cywilizacji;
– wspieranie energetyczne oraz rozświetlanie przestrzeni Ziemi i Kosmosu Energią Bezwarunkowej Miłości.
Relacja uczestników z Medytacji Synchronicznej na rzecz Matki Ziemi i ludzkości
Email od Beaty, luty 2015
„Witam
Cieszę się, że mogłam uczestniczyć w tej medytacji na odległość oraz w ogóle w celu, jaki jej przyświeca.
Postanowiłam podzielić się z Wami ciekawszymi częściami tego co w trakcie trwania tych dwóch spotkań doświadczyłam. Załączam też dwa rysunki przedstawiające opisywane wizje.
Pozdrawiam serdecznie
Tamaya (Beata Piątkowska)”
Relacja Beaty:
„Sobota (28.02.2015)
Chwilę trwała próba dostrojenia się, skoncentrowania na przedsięwzięciu i na tych Wszystkich, którzy w tym samym czasie zebrali się w Warszawie. Uczestniczyłam już kilka razy w zbiorowych medytacjach na odległość, ale tutaj znalazłam się po raz pierwszy. Do tej pory tylko czytałam kiedyś Wasze relacje w biuletynach i trochę na stronie internetowej.
Teraz próbowałam skoncentrować się na podanym haśle „Życie” i miłości. Próbowałam jej nadać kolor ciepłych czerwonych promieni światła i wysłać je w stronę innych. Nagle do tych promieni dołączyły drugie złociste. W polu mojego widzenia ujrzałam wielkie czerwone serce, od którego biegły te czerwone, złote i pomarańczowe promienie we wszystkie strony świata. To serce znajdowało się na dwóch otwartych dłoniach, jakby je ktoś trzymał i wysyłał to światło do wszystkich uczestniczących w tym spotkaniu. Przypominało mi to trochę motyw religijnych z obrazów Serca Jezusa, ale sama wizja nie precyzowała czy nawiązuje do konkretnej osoby czy może samej idei wypełniania wszystkiego mocą miłości.
Obserwowałam chwilę ten obraz, a potem podjęłam inicjatywę. Uniosłam dłonie wierzchem do góry z intencją przyjmowania tej energii i przesyłania jej dalej. Do wszystkich jej potrzebujących.
Wtedy zobaczyłam kolejny obraz. Przede mną zjawił się biały gołąbek. Nie widziałam skąd się wziął. Po chwili uświadomiłam sobie, że wyfrunął jakby z moich dłoni i poszybował w górę, wysoko. Zaczął emanować światłem, którego promienie spadały w dół znów docierając do każdego zakątka. Tam gdzie padały ciemna skorupa zasklepienia rozpadała się. Widziałam jak padają skorupy blokad, skorupy naszych serc. Ciemne, czarnozielone, takie ponure. Jak rozpadają się i widać czerwone pulsujące serca, w których rodzi się radość i nadzieja na lepsze jutro. Na lepszy czas.
Po tej wizji nastąpił kolejny moment przerwy, gdzie trwałam chwilę sama ze sobą próbując przyjąć to co zobaczyłam takie jakie było, bez analizowania tego i oceniania racjonalnym umysłem oraz konsultowałam się z Głosem, który mnie do tego zachęcał.
Kolejny obraz. Wielkie wrota rozwarły się przede mną ukazując przestrzeń wypełnioną złocistym światłem. Było go tak dużo, ale przyjemne w odbiorze. Weszłam w nie. Odniosłam wrażenie, że wokoło jest dużo innych osób. Nie jestem tutaj sama w tej przestrzeni.
Znów obrazy zaczęły się rwać. Ponownie skupiłam się na rozmyślaniu nad istotą medytacji i wszystkimi w niej się dziś spotykającymi. Nad tym, jak różne mogą być ich doświadczenia i dlaczego ja dziś tu jestem. Czasem mignął mi obraz jakiejś twarzy, nieznane mi osoby przechodzące gdzieś, ktoś zdawał się nawet przez chwilę mnie obserwować, ale nie ustaliłam jego tożsamości.
W tym momencie wyczułam w pobliżu siebie mojego Anioła Stróża. Trzymał się dyskretnie z boku. (Tutaj dodam, że przed rozpoczęciem medytacji zwracałam się do moich Opiekunów Duchowych z prośbą o wsparcie). Miejsce, w którym się teraz znajdowałam przypominało jakiś budynek, a przynajmniej była tu wielka biała sala z dużymi schodami prowadzącymi w górę. Było tu dużo osób przechadzających się, gdzieś idących. Wszystkie takie pogodne, nazwałabym pięknymi. Pomyślałam, że może tak teraz wyglądają nasze dusze, które gdzieś tam się łączą w medytacji. Stałam spięta zastanawiając się czy powinnam podjąć jakieś działania. Znowu pojawił się Głos, który zachęcał mnie do większej swobody i udzielił kilku osobistych wskazówek będących dla mnie na czasie. Podkreślających między innymi wartość indywidualnego wkładu w życie i bycia sobą, bez ciągłego zastanawiania się jak widzi nas otoczenie. Myślami znów skupiłam się na tej medytacji.
– Po prostu bądź – powtórzył kilka razy ten Głos zachęcając do pozostawania w tym medytacyjnym
kręgu, a potem podsunął kolejna myśl – „Najcenniejszym skarbem, jaki mamy jest nasza wola. Wola
by dokonywać właściwych wyborów”. W tym momencie poczułam, że medytacja dobiega dla mnie powoli końca. Skupiłam się na tym by po raz kolejny wysłać energię miłości i dobre życzenia wszystkim uczestnikom spotkania i Ziemi, oraz wyrazić wolę dalszej łączności w trakcie jego trwania i otworzyłam oczy. Stwierdziłam z zaskoczeniem, że minęło blisko 30 minut.
Niedziela (01.03.2015)
Tym razem cała medytacja przebiegała o jakieś 10 minut dłużej niż wyznaczone ramy czasowe czyli zakończyła się po 15ej.
Składała się z kilku obrazów i napływających refleksji pomiędzy nimi, więc przesyłam ją w całości, jak została zarejestrowana.
Dziś czuję się bardziej otwarta. Przepełnia mnie radość i optymizm, poczucie lekkości i zadowolenia. Myślę, że może to po części zasługa wczorajszej medytacji. Skupiam się na istocie tej medytacji czyli Ziemi i mojej duszy. Próbuję poczuć tą energię przepływającą. Czym ona jest dla mnie? Jak ją czuję? Jak można wykorzystać ją dla innych? Otacza mnie cisza. Nagle do moich uszu dobiega szum morza, fale rozbijające się o brzeg. Spaceruję boso po plaży. Jest pogodny dzień. Jestem tu sama. Cieszę się wolnością, swobodą, obcowaniem z przyrodą. Woda lśni w słońcu. Po piasku chodzi krab. Przyglądam się mu. To dzika, naturalna plaża. Natura nie zmącona ręką człowieka. „Jak byłoby pięknie, gdybyśmy mogli żyć w zgodzie z naturą” – przepływa myśl – „Nasze dusze cieszyłyby się z tego”. Dusze ładują się w naturze pozbawionej technologicznego hałasu. Spontaniczna radość, ochota by tańczyć na tej plaży. Nie ma tu nikogo. Nikt nie ocenia. Tylko ja i natura. Myślę o Ziemi i jedności z nią. Rozpościeram ręce skierowane w dół. Czuję, jak przenika je zielona, życiodajna energia Ziemi. Zatapiam się w niej. Pozwalam by omiotła całe moje ciało. Jest jak lekki orzeźwiający powiew. Moje myśli biegną teraz ku dużemu miastu. Ta energia wychodząca z ziemi, jest tutaj ciemna i brudna. Gdy łączy się z ludźmi powoduje u nich znużenie i przygnębienie. Tylko na łonie natury możemy w pełni czerpać z Matki Ziemi. Tu gdzie nic od niej nas nie izoluje. Gdzie stąpamy po naturalnej powierzchni. Takiej jaka wyrosła, jaka jest. Tu energia jest czysta i kontakt z nią daje radość. Teraz widzę koparkę niczym paszczę jakiejś bestii, która wygryza w kuli ziemskiej dziurę. Szarpie ją brutalnie. Rozglądam się wokoło. Im więcej technologii tym bardziej ludzie wydają się przygnębienie, zmęczeni, oderwani od Ziemi. Od jej energii. Odizolowani. Hodując rośliny, otaczając się jakimkolwiek skrawkiem ziemi możemy utrzymać z nią kontakt. Jak traktujemy Ziemię ona traktuje tak nas. Ziemia jest częścią naszego życia. My jesteśmy częścią jej. Wszystko jest ze sobą połączone. Tworzy harmonijną całość. Jeśli ktoś zaburzy tę harmonię, zakłóca to. Energia powinna płynąć w dwie strony. Czerpiąc ją powinniśmy dawać coś w zamian. Chodzę po pełnym kwiatów polu. Dotykając ich błogosławię Ziemi. Błogosławię roślinom. Dokonuję wymiany energetycznej. Tak powinien robić każdy, kto chce korzystać z energii Ziemi. Ziemia to czująca istota. Wysyłajmy Ziemi, jak najwięcej dobrych myśli. Pełnych wdzięczności i miłości. Każdy mały gest może dokonywać zmiany w świecie.
Teraz przenoszę się na pustynię. Stąpam bosymi stopami po piasku. Przesypuję go w palcach rąk. Obserwuję kolejne naturalne miejsce, gdzie nikt nie mąci spokoju Ziemi. Tą energię czerpaną z ziemi nie muszę zachowywać dla siebie. Mogę przesyłać ją dalej. Ludziom potrzebującym wokoło. Budząc ich z letargu. Może i oni zrobią coś dobrego dla Ziemi. Wszystko pochodzi z Ziemi i wraca do Ziemi. Naturalny krąg życia. Trzeba tej energii pozwolić płynąć bez przeszkód. Energia ziemi wibruje, jak orzeźwiający napój w upalny dzień. Przenoszę się do lasu. Wdycham jego zapach. Kolejne skupisko czystej energii. Tu, gdzie natura.
Pozostaję tam do wyrażenia końcowych intencji i zakończenia medytacji.”
Podziekowanie:
„Kochani!
Bardzo WAM dziękuje za piękny zjazd, choć uczestniczyłam w nim mentalnie, to było dla mnie bardzo duchowe przeżycie, na bardzo głębokim poziomie i czuję że nadal jestem w tych wibracjach, nadal pracuję z hasłem zjazdu, a także z tym co Mariusz nam przekazał w mailu w niedziele, ze wzmacnianiem mocy duszy, łączeniem się z Duchem Matki Ziemi , a także ciągłą synchronizację z wibracją wznoszenia (to było dla mnie jak EUREKa! odkrycie), całkiem inna jakość kiedy wyraziłam tę intencję i poczułam jak to zmienia mnie i moja świadomość .
Dziękuję!
Basia”